Witajcie,
pozwolę podzielić się z Wami moim wielkim podekscytowaniem!
Jutro, po 11 miesiącach bycia w Południowej Afryce zobaczę mojego tatę, który przylatuje na ostatnie 18 dni do mojego cudownego kraju! :)
Będzie to czas na relaks poznawanie nowych zakątków RPA, jak i również pokazywanie przetartych przeze mnie już szlaków. Sama nie mogę w to uwierzyć ale to się już za kilka godzin statnie! Pamiętam jak w moim afrykańskim pamiętniku odliczałam dni...101...90...79...48...35...20...10...1!!! Mówi się,że czas szybko leci, i to jest racja :) ale muszę się przyznać,że najdłuższe były te 3 ostatnie miesiące...
Czekanie i jeszcze raz czekanie. Uzbrajanie się w cierpliwość, liczenie dni, godzi, itd, itd.
Na mnie raczej już czas! Za kilka godzin wstajemy aby wyjechać do Johannesburga na lotnisko.
Nie mogę w to uwierzyć,że będę witała tatę z tego samego miejsca co mnie witała moja rodzinka, tylko,że 11 miesięcy temu ;)
O mamo! <3
Witajcie na moim blogu! :) Już od 4 lipca rozpocznę moją afrykańska przygodę! <3 Podczas rocznego pobytu postaram się dzielić z wami niezwykłymi przygodami oraz zdjęciami! I hope you enjoy it! ;)
czwartek, 5 czerwca 2014
niedziela, 25 maja 2014
Weekend w Ballito
Dwa tygodnie temu gdyby ktoś mi powiedział,że uda mi się znaleźć transport i pojechać na weekend nad Ocean Indyjski nie uwierzyłabym...i tak się właśnie stało.
Tydzień po Costume Party był organizowany kolejny wyjazd z kościoła luterańskiego tylko,że nad Ocean. Bardzo mi zależało aby tam pojechać. Tym bardziej,że była to ostatnia szansa aby przed moim powrotem do Polski móc jeszcze raz się zobaczyć i pożegnać z moimi przyjaciółmi!
Gorzej było z transportem... Jednak dzień przed wyjazdem dostałam wiadomość od mojej koleżanki,że ma dla mnie jedno miejsce w samochodzie!!! Marzenie się spełniło <3
Następnego dnia o tej porze byłam już w Ballito, miastem położonym ok. 20 min od Durbanu LINK
Wieczorkiem spacer po plaży i zupełnie inny wymiar życia :)
Efekt pracy wody :)
Skała piaskowa
Wspinamy się!
Następnego dnia pojechaliśmy na koncert orkiestry dętej. Nie wiem jak niemcy z Niemiec ale niemcy z RPA uwielbiają ten rodzaj muzyki, który raczej jest uważany za muzykę kościelną. Znam wiele rodzin niemieckich, która pielęgnuje granie na instrumentach dętych z pokolenia na pokolenie.
Czują się z tego bardzo dumni. ;)
Nawet dyrygent ma poczucie humoru i czas na rozweselenie publiczności! :)
(Przerwy w filmiku są spowodowane problemami technicznymi, a nie pomyłkami orkiestry)
Tydzień po Costume Party był organizowany kolejny wyjazd z kościoła luterańskiego tylko,że nad Ocean. Bardzo mi zależało aby tam pojechać. Tym bardziej,że była to ostatnia szansa aby przed moim powrotem do Polski móc jeszcze raz się zobaczyć i pożegnać z moimi przyjaciółmi!
Gorzej było z transportem... Jednak dzień przed wyjazdem dostałam wiadomość od mojej koleżanki,że ma dla mnie jedno miejsce w samochodzie!!! Marzenie się spełniło <3
Następnego dnia o tej porze byłam już w Ballito, miastem położonym ok. 20 min od Durbanu LINK
Wieczorkiem spacer po plaży i zupełnie inny wymiar życia :)
Efekt pracy wody :)
Skała piaskowa
Wspinamy się!
Następnego dnia pojechaliśmy na koncert orkiestry dętej. Nie wiem jak niemcy z Niemiec ale niemcy z RPA uwielbiają ten rodzaj muzyki, który raczej jest uważany za muzykę kościelną. Znam wiele rodzin niemieckich, która pielęgnuje granie na instrumentach dętych z pokolenia na pokolenie.
Czują się z tego bardzo dumni. ;)
Nawet dyrygent ma poczucie humoru i czas na rozweselenie publiczności! :)
(Przerwy w filmiku są spowodowane problemami technicznymi, a nie pomyłkami orkiestry)
Costume Party
Witajcie!
Dawno mnie tutaj nie było, ale nie martwcie się! Żyję i każdego dnia czerpię radość z bycia w Południowej Afryce, która stała się i zostanie moim drugim domem na zwsze! <3
Kilka tygodni temu brałam udział w imprezie Costume Party organizowanej z Rustwoche (obozu, na którym byłam w wakacje). Jak sama nazwa wskazuje każdy z uczestników musiał się przebrać za jakąś postać i mógł brać udział w konkursie o najlepszą kreację-przebranie. Odchodząc troszkę od tematu...nie wiem czy już kiedyś Wam mówiłam ale na moją 18-nastkę dostałam od mojej rodzinki najbardziej afrykański prezent jaki mogłam sobie wyobrazić -zuluski strój, ataje. Moja Ciocia go uszyła i jest nie powtarzalny na świecie! Zaszczyt, Co? :)
Tak więc wykorzystałam okazję i wcieliłam się w rolę zulski! Zrobiłam furorę wśród tubylców, którzy na pewno odebrali moje przebranie jako ukłon w stronę ich kraju :)
Zajęłam 2 miejsce, a jako nagrodę dostałam pluszowego misia, który w Polsce będzie mi przypominał o mojej afrykańskiej przygodzie! :)
Swoją drogą przed Costume Party mieliśmy serwis czyli luterańską 'mszę świętą'. Muszę przyznać,że za pierwszym razem przeżyłam szok podczas luterańskiego serwisu, teraz już do tego przywykłam i staram się zaakceptować 'inności'... Nie ma księdza tylko jest pastor albo pastorka. Nie ma komunii Świętej, a jeżeli jest to nie w tak uroczystej oprawie jak w kościele katolickim (podczas moich wyjazdów z kościoła luterańskiego na 6 serwisów tylko raz była komunia, co pokazuje brak przywiązywanej wartości do tego sakramentu).
Natomiast najbardziej mi się podoba ich akceptacja,że pomimo nie należę do ich kościoła to wciąż możemy ze sobą rozmawiać i przede wszystkim wierzyć w tego SAMEGO BOGA, na dwa różne sposoby.
Po kościele puściliśmy balony w powietrze, do których przywiązane były fragmenty z Biblii :)
Jestem przekonana,że gdybym nie odważyła się pojechać w nieznane czyli na obóz Rustwoche wiele bym przez to straciła...Ten czas zaowocował kolejnymi wyjazdami, przygodami, możliwością poznawania RPA z innej strony, a przede wszystkim poznaniem wspaniałych ludzi, którzy zostaną w moim sercu na zawsze! <3
Jednym zdaniem : Rustwoche made my year in South Africa! <3
Dawno mnie tutaj nie było, ale nie martwcie się! Żyję i każdego dnia czerpię radość z bycia w Południowej Afryce, która stała się i zostanie moim drugim domem na zwsze! <3
Kilka tygodni temu brałam udział w imprezie Costume Party organizowanej z Rustwoche (obozu, na którym byłam w wakacje). Jak sama nazwa wskazuje każdy z uczestników musiał się przebrać za jakąś postać i mógł brać udział w konkursie o najlepszą kreację-przebranie. Odchodząc troszkę od tematu...nie wiem czy już kiedyś Wam mówiłam ale na moją 18-nastkę dostałam od mojej rodzinki najbardziej afrykański prezent jaki mogłam sobie wyobrazić -zuluski strój, ataje. Moja Ciocia go uszyła i jest nie powtarzalny na świecie! Zaszczyt, Co? :)
Tak więc wykorzystałam okazję i wcieliłam się w rolę zulski! Zrobiłam furorę wśród tubylców, którzy na pewno odebrali moje przebranie jako ukłon w stronę ich kraju :)
Zajęłam 2 miejsce, a jako nagrodę dostałam pluszowego misia, który w Polsce będzie mi przypominał o mojej afrykańskiej przygodzie! :)
Swoją drogą przed Costume Party mieliśmy serwis czyli luterańską 'mszę świętą'. Muszę przyznać,że za pierwszym razem przeżyłam szok podczas luterańskiego serwisu, teraz już do tego przywykłam i staram się zaakceptować 'inności'... Nie ma księdza tylko jest pastor albo pastorka. Nie ma komunii Świętej, a jeżeli jest to nie w tak uroczystej oprawie jak w kościele katolickim (podczas moich wyjazdów z kościoła luterańskiego na 6 serwisów tylko raz była komunia, co pokazuje brak przywiązywanej wartości do tego sakramentu).
Natomiast najbardziej mi się podoba ich akceptacja,że pomimo nie należę do ich kościoła to wciąż możemy ze sobą rozmawiać i przede wszystkim wierzyć w tego SAMEGO BOGA, na dwa różne sposoby.
Po kościele puściliśmy balony w powietrze, do których przywiązane były fragmenty z Biblii :)
Jestem przekonana,że gdybym nie odważyła się pojechać w nieznane czyli na obóz Rustwoche wiele bym przez to straciła...Ten czas zaowocował kolejnymi wyjazdami, przygodami, możliwością poznawania RPA z innej strony, a przede wszystkim poznaniem wspaniałych ludzi, którzy zostaną w moim sercu na zawsze! <3
Jednym zdaniem : Rustwoche made my year in South Africa! <3
czwartek, 1 maja 2014
Śmingus Dyngus!
Witajcie!
Pierwszy poświąteczny wpis na blogu oraz pierwszy w tym miesiącu! :)
Zamknijcie oczy i przypomnijcie sobie najlepszego ŚMINGUSA DYNGUSA w Waszym życiu. Kiedy to było? Ile mieliście lat?
Muszę się przyznać,że najlepszy Śmigus Dyngus jaki miałam był po 18 latach mojego życia i to w dodatku Południowej Afryce!
Wysyłając zaproszenia do moich znajomych musiałam w tajemnicy zachować idee polskiego Śmingusa Dyngusa. Nie mogłam tak po prostu napisać,że będziecie lać się wodą, więc przynieście ubrania na przebranie! :D
Oczywiście nie zabrakło pytań na temat całego wydarzenia...
"Co będziemy robić?" "Dlaczego ubrania na przebranie?" "Może strój kąpielowy będzie lepszy?" itd...
Na początku imprezy wszyscy siedzieliśmy przy stole, więc aby zacząć Śmingusa Dyngusa trzeba było wymyślić pretekst aby wszyscy wyszli na ogród, w dodatku bez butów.
Pretekstem były 2 jeże, schowane gdzieś w ogródku... reszty pewnie sami się domyślacie? :D
Tak wyglądał ogród przed...
Stanowiska z wodą
One jeszcze nie wiedzą, co je czeka... :D
W poszukiwaniu jeża
Śmingusa Dyngusa czas zacząć!
Czas się odegrać...
Już domyślałam się jaka kara mnie czeka :D
JESZCZE NIE!
Już PO.
Zebranie z cyklu : kogo by tu jeszcze "umyć"
bo ja jeszcze nie wiem... :D
Przygotowanie do 3,2,1 i...
I jeszcze raz! Na wszelki wypadek, gdybyśmy pominęli jakieś suche nitki! :D
Ogród po "Śmingusie Dyngusie"
Przebrani, cieple ubrani, gotowi do jedzenia :D
Po takim wysiłku wszystko dobrze smakuje!!! :) Zupa pomidorowa Cioci Doroty! <3 Pycha...
BYŁ TO NAJLEPSZY ŚMINGUS DYNGUS W MOIM ŻYCIU!
Każdemu przypadła ta mokra, polska tradycja lania się wodą :D
Na zakończenie moje ulubione zdjęcie :D
Pierwszy poświąteczny wpis na blogu oraz pierwszy w tym miesiącu! :)
Zamknijcie oczy i przypomnijcie sobie najlepszego ŚMINGUSA DYNGUSA w Waszym życiu. Kiedy to było? Ile mieliście lat?
Muszę się przyznać,że najlepszy Śmigus Dyngus jaki miałam był po 18 latach mojego życia i to w dodatku Południowej Afryce!
Wysyłając zaproszenia do moich znajomych musiałam w tajemnicy zachować idee polskiego Śmingusa Dyngusa. Nie mogłam tak po prostu napisać,że będziecie lać się wodą, więc przynieście ubrania na przebranie! :D
Oczywiście nie zabrakło pytań na temat całego wydarzenia...
"Co będziemy robić?" "Dlaczego ubrania na przebranie?" "Może strój kąpielowy będzie lepszy?" itd...
Na początku imprezy wszyscy siedzieliśmy przy stole, więc aby zacząć Śmingusa Dyngusa trzeba było wymyślić pretekst aby wszyscy wyszli na ogród, w dodatku bez butów.
Pretekstem były 2 jeże, schowane gdzieś w ogródku... reszty pewnie sami się domyślacie? :D
Tak wyglądał ogród przed...
Stanowiska z wodą
One jeszcze nie wiedzą, co je czeka... :D
W poszukiwaniu jeża
Śmingusa Dyngusa czas zacząć!
Już domyślałam się jaka kara mnie czeka :D
JESZCZE NIE!
Już PO.
Zebranie z cyklu : kogo by tu jeszcze "umyć"
bo ja jeszcze nie wiem... :D
Przygotowanie do 3,2,1 i...
I jeszcze raz! Na wszelki wypadek, gdybyśmy pominęli jakieś suche nitki! :D
Ogród po "Śmingusie Dyngusie"
Przebrani, cieple ubrani, gotowi do jedzenia :D
Po takim wysiłku wszystko dobrze smakuje!!! :) Zupa pomidorowa Cioci Doroty! <3 Pycha...
BYŁ TO NAJLEPSZY ŚMINGUS DYNGUS W MOIM ŻYCIU!
Każdemu przypadła ta mokra, polska tradycja lania się wodą :D
Na zakończenie moje ulubione zdjęcie :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)